Nocne kolaże

Nocą w mieście rodzą się kwiaty milionów snów. Piękno mijanych miejsc jest rytmiczne i finezyjne. Ileż niejednoznaczności jest w tych pulsujących przepływach kolorów i dźwięków. I nagle pojawia się owa tajemnica, która leży pozornie poza naszym zasięgiem i stale się wymyka ludzkiej percepcji. Trzeba ją szybko uchwycić i zatrzymać dla siebie. Ciągle otacza mnie radosna wrzawa kolorów, krótkie eksplozje reklam i niezwykła energia światła, która przewierca wszystko na wskroś. Ta niesamowitość miasta pełnego migotliwych punktów przykleja się do moich oczu. Światło ciągle się spieszy, tworzy nierzeczywiste chwile. Wszystko wokół jest przestrzenią i srebrną mgiełką krótkiego snu tej misternej tajemnicy. Ciągle doświadczam tej wszechobecnej nierealności. Kolory tańczą naokoło mnie. Wielość źródeł światła napędza się sama. Rozszerza się i zwęża. Ciągle pulsuje swoim tylko znanym kodem. Czasem wszystko zdaje się wirować drobnymi falami, rozpryskując się w tysiące maleńkich punktów. Ten silny napór jaskrawego blasku maluje swój własny pejzaż. Żar przenikających się źródeł pulsujących rozbłysków formuje naelektryzowane pola, które żyją w swojej idealnej przestrzeni, pełnej precyzyjnych linii i wzorów. Szaleństwo kolorów i skomplikowane linie razem tworzą prawie dźwiękowy pejzaż. Płynąca przede mną przestrzeń, pełna dziwnych odcieni przełamuje ciągle barierę realności. Pokręcone linie, ruchome punkty o dużej światłości, poczucie niezwykłej architektury, hipnotyczna zmienność, wściekłość kolorów, to prawie krańce realnego świata. Wyobrażam sobie, że przede mną wiruje jakaś rozgwieżdżona galaktyka. W miarę zbliżania się do niej ona nabiera prędkości. Na fotografii ta tajemnica uwieczniona zostaje w sobie tylko znanych, niezwykłych proporcjach.
Będąc w podróży musimy tęsknić. Kawałek po kawałku dochodzić do wewnętrznej prawdy swoistego widzenia. Każda przygoda to nie tylko piękne doznania, to także misterium. Zawarta w nim ewolucja postrzegania rzeczywistości jest umownym aktem naszego bycia między Niebem a Ziemią, w życiu które jest nieustanną drogą.

Improwizacje

Fotografię od  zawsze uważam za znakomite narzędzie dla twórczej fantazji. Sięgam w niej najczęściej do malarskiej konwencji, bo daje ona niekończące się, możliwości improwizacji kolorystycznych. Moja autorska technika, która jest dziełem kontrolowanych wariacji daje poczucie bycia w środku tajemniczego spektaklu. Doskonalenie tej techniki i zmaganie się  z nią staje się źródłem nowych możliwości.
Kolor, zarówno w malarstwie, jak i w fotografii barwnej  jest ważnym  środkiem  wyrazu. Jest wręcz czynnikiem dominującym, ale równie istotne są relacje pomiędzy kolorystyką a treścią dzieła. Emanujące z mojej fotografii emocje łączone są ściśle z poetycką formą autorskiego zapisu. Ważna jest tu również wrażliwość na sprawy kompozycji i konieczność  selekcji motywów z nieskończonej liczby możliwości jakie daje otaczający nas świat barw. Mimo że pod wieloma względami moja fotografia opiera się na estetyce zbliżonej do malarskiej to jednak wyraźnie tworzy niedostępną w innym wymiarze swoją  własną imaginację.
Wielokrotnie patrzymy na otaczający nas świat i z trudnością kojarzymy obraz widziany z wiedzą, by temu obrazowi przypisać jakiś sens. Dlatego obrazowanie otaczającego nas świata musi być wyłącznie zmysłowe.
W mojej twórczości ten akt przetwarzania, przekomponowywania  motywów wiąże się ściśle z liryzmem. Wizja świata który powstaje ukazuje się w niesłychanej mnogości form, które ujarzmione w całość tworzą obrazy-zjawiska.
Moja fotografia przez swoją nieograniczoną możliwość  obrazowania rozbija i unicestwia realną rzeczywistość, a w jej miejsce formuje nieskończoną ilość nowych spektakli. Pobudzają one moją wyobraźnię i pozwalają zbliżyć się do istoty kreowanego świata.

Zbliżenia

Zmysły udostępniają poznanie świata. Obraz docierający do naszej jaźni  jest wynikiem skomplikowanych procesów fizycznych i psychicznych.
Między nami a światem rzeczy rozciąga się ta nieprzenikniona strefa zmysłów, która pozwala na przenikanie się realnych zdarzeń z obrazem powstającym w ludzkiej świadomości.
Zdjęcie jest w pewnym sensie odbiciem rzeczywistości, tej w której żyjemy i którą możemy poznawać i zmieniać, lecz od której nie możemy odejść, gdyż poza nią człowiek żyć nie może. Możemy jednak od niej uciec  w myślach i wyobraźni przenosząc się w strefę symboli. Żeby tworzyć przestrzeń alegorystyczną  musimy nałożyć jej czytelny obraz na przestrzeń fizyczną i tak ją przekształcić, żeby sugerowała obecność przestrzeni nowej i żeby nas w nią przenosiła.
Moje prace odwołują się do swobodnej wyobraźni, która formuje nowe znaki odczuwania i rozumienia rzeczywistości. Powstające formy zbudowane z załamań światła i cieni tworzą swój własny świat. Udział światła w ostatecznym tworzeniu obrazu jest decydujący. To właśnie ono wyznacza nowe linie, wzmacnia rytmikę płaszczyzn, podkreśla malarskość obrazu, a także ich symbolikę i niepowtarzalność .Walor tego języka plastycznego tkwi w trafnym zestawianiu wybranych wartości  wizualnych  z podtekstem o walorach muzycznych i literackich. Inspiruje mnie klasyczna fotografia, zwłaszcza wielcy samotnicy kreatywnej sztuki – Man Ray, A. Langdon-Coburn, Josef Sudek, A. Kertesz, L. Moholy-Nagy, Witkacy, którzy zawsze zwracali się ku wnętrzu i wyobraźni. Kocham i podziwiam te ich motywy dobrze przemyślane, odznaczające się czarem gry światła i cieni, które obok kultury i wyobraźni plastycznej uwidaczniają ogromny wysiłek twórczy danego artysty. Sztuka pomaga oku i świadomości w oglądaniu rzeczywistości, dając jej różne obrazy. Pozwala odkrywać nowe światy w starych.